Sunday 3 March 2013

II. Za dużo gadania o kawie



- O. Mój. Boże! Mam pracę! – uścisnęłam Danielle z wdzięcznością. – Dzięki, dzięki, dzięki! O Boże, nie muszę wyjeżdżać z Londynu…!
- Nie ma sprawy. Jeszcze nie wiesz w co się pakujesz – uśmiechnęła się do mnie Danielle. – Ona naprawdę dostaje co najmniej sto telefonów dziennie.
- Wszystko mi jedno. Obym tylko miała jak spłacać czynsz.
Rozmawiałyśmy przez całą próbę, a podczas przerwy, gdy Danielle pobiegła do Liama, ja podeszłam do Toma i pochwaliłam mu się swoim wyczynem.
- Gratuluję! – powiedział znad konsoli. Razem z Mattem ruszali jakimiś przyciskami i próbowali jak brzmią mikrofony. – Za godzinę zabiorę cię na przejażdżkę za miasto w nagrodę za najszybciej znalezioną pracę.
- Okay – zadarłam nos dumna, chociaż nikt nie zwracał na mnie uwagi. Popatrzyłam na Danielle. Ona też była ignorowana przez pozostałych członków zespołu. – Chyba pójdę po kawę. Też chcecie?
- Ja poproszę – Tom nadal nie podnosił na mnie wzroku, skupiony na mikrofonach. – Zwykłą z mlekiem.
- Okay. Starbucks jest za rogiem, co nie? – Tom kiwnął głową. Odeszłam od nich poirytowana, że nikt nie zwraca na mnie uwagi. Idąc do wyjścia, minęłam Danielle i Liama, więc pomyślałam, że niegrzecznie by było ich zignorować.
- Hej, idę po kawę. Kupić wam też? – zapytałam się ich. Liam pokręcił głową z uprzejmym uśmiechem, ale Danielle wstała kiwając głową.
- Pójdę z tobą – powiedziała.
- Ja chce kawę! – krzyknął Niall z drugiego końca Sali. Razem z Harry’m i Zaynem siedzieli przy głośnikach.
- To ja też! – krzyknął Harry i sięgnął go kieszeni po portfel. Podbiegł do nas i wyciągnął rękę z pieniędzmi. – Czarną.
- Nie bądź rasistą Harry – mruknął Liam z podłogi. Danielle prychnęła śmiechem.
- No to cappuccino – Harry mrugnął do mnie i odbiegł z powrotem do kolegów, zostawiając w mojej dłoni dwadzieścia funtów.
- Harry za mnie płaci! – krzyknął jeszcze do nas Niall.
- Wcale nie!
- Tak. Idźcie już! – Niall zaśmiał się i odskoczył żeby nie zostać uderzonym przez Harry’ego.
Wyszłyśmy na zatłoczoną ulicę. Zobaczyłam, że Danielle nie nosi przepustki, a i tak ochroniarze nie czepiają się jej. Zapytałam się jej dlaczego?
- Znają mnie. Wiedzą, że jestem od One Direction. Ty lepiej też poproś Beatrice żeby ich powiadomiła. No chyba, że chcesz udawać Williama przez całe życie – popatrzyła rozbawiona na mój identyfikator. Zasłoniła go dłonią zażenowana.
W Starbucksie kupiłyśmy kawę na wynos i wróciłyśmy do studia. Danielle wstąpiła jeszcze po drodze do małej kawiarenki i kupiła dwa kawałki ciasta dla nas.
- Od dawna mieszkasz w Londynie? – zapytała się mnie. Chyba byłam naprawdę mało przyjacielska, bo ja praktycznie o nic się jej nie pytałam.
- Przyjechałam w czerwcu, żeby pomieszkać trochę z przyjaciółką, a potem chciałam iść na studia, ale niestety nie dostałam się.
- Oh, przykro mi.
- Spróbuje za rok. Emma, moja współlokatorka, uczy się od roku na Uniwersytecie Londyńskim. Ale też zrobiła sobie rok przerwy przed studiami. Jest dwa lata starsza…
- To nic dziwnego, że nie idziesz na uczelnie od razu po liceum. Wiele osób tak robi – powiedziała Danielle otwierając drzwi do Sali treningowej. Chłopaki nadal mieli przerwę, ale Beatrice gdzieś zniknęła.
Niall i Harry podeszli do nas po swoją kawę.
- O, dzięki – Niall wziął ode mnie kubek.
- Ta jest moja – powiedziałam podając mu właściwe zamówienie i uśmiechając się przyjaźnie, bo miałam dziwne wrażenie, że wszyscy na tej Sali biorą mnie za odludka.
- Gdzie poszła Bet? – zwróciła się Danielle do chłopaków.
- Nie wiem. Wyszła gdzieś chwilę temu, a co? Masz do niej jakąś sprawę? – zainteresował się Harry. Podobał mi się jego zachrypnięty głos. Miał w sobie coś typowo brytyjskiego, czego nie potrafiłam określić.
- Nie, w sumie nie. Znalazła sobie asystentkę, wiecie? – Danielle uśmiechnęła się, kiedy podszedł do niej Liam i objął ją od tyłu. Kątem oka zobaczyłam jak Tom wciąż stoi przy konsoli i ma w nosie co teraz robię. A jego kawa stygnie mi w ręce.
- Tak? Kogo? – Niall przerwał picie.
- Ginny – Danielle wskazała na mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech, chociaż byłam trochę zawstydzona tą sytuacją. Wszyscy się teraz na mnie patrzyli. – Zaczynasz od jutra, prawda?
- Jutro dopiero da mi jakieś wskazówki. Jeszcze nie wiem, czy na pewno mnie zatrudni – powiedziałam. – Ah, twoja reszta!
Przypomniałam sobie o pieniądzach, które dał mi Harry i wyciągnęłam drobne z kieszeni.
- Spoko. Nie musisz…
- Daj spokój, nie jestem jakąś kelnerką, żeby zbierać napiwki – mruknęłam i oddałam Harry’emu pieniądze. Chyba naprawdę jestem okropna w robieniu dobrego wrażenia. Ale przynajmniej Niall się uśmiechnął.
Liam wypił trochę kawy z kubka Danielle i znów pomyślałam o Tomie. Ok., niech sobie pracuje. Chłopaki też są teraz w pracy, a jednak mają czas na inne rzeczy poza muzyką…
- Wybaczcie. Muszę oddać Tomowi kawę – powiedziałam i wycofałam się z kółka. Podeszłam do swojego chłopaka i popatrzyłam się na niego z wyrzutem.
- No co? – zdziwił się.
- Nic. Masz – położyłam mu kubek na stoliku koło konsoli.
- Ej, uważaj. Jak zalejesz ten sprzęt nie spłacisz się do końca życia! – krzyknął zabierając kubek.
- Ok. Przepraszam – powiedziałam cofając się o krok do tyłu. – Nie będę ci już przeszkadzać.
Wróciłam do Danielle i zespołu w złym humorze. Wiem, że nie powinnam była obwiniać Toma za to, że jest w pracy i nie ma dla mnie czasu. Ale z drugiej strony widziałam resztę chłopaków z jego ekipy, którzy obijali się na podłodze i wcale nie czuli takiej potrzeby majstrowania przy konsoli jak on.
- Hej. A może Ginny pójdzie z nami? – Danielle popatrzyła się uśmiechnięta po chłopakach z zespołu. Posłałam jej pytające spojrzenie. – Chcesz iść z nami wieczorem do klubu?
- Klubu? – zastanowiłam się. – Jakiego klubu?
- Funky Buddha – odpowiedział mi Liam. – My idziemy. Zayn pewnie nie będzie chciał, ale może uda się namówić Louis’ego.
- i Eleanor – dokończyła za niego Danielle. Rozejrzałam się. Na Sali nie było nigdzie ani Zayna, ani Louis’ego,
- Jeśli mogę, to chętnie – powiedziałam patrząc się po innych.
- No jasne, że możesz – ucieszyła się Danielle. – I poznasz Eleanor. Będzie świetnie!
- Więc spotkamy się na miejscu o ósmej – powiedział Niall i odszedł od nas pisząc coś na telefonie.
- Ale nie pisz, że tam będziemy! – krzyknął do niego Harry.
- Nie piszę! – odkrzyknął takim samym tonem Niall. Zaśmiałam się.
Chłopaki znów zaczęli próbę, a my z Danielle usiadłyśmy z boku i zajadałyśmy się ciastkiem i kawą. Około dwunastej próba się skończyła i cały zespół wyszedł z Sali. Czekałam jeszcze dwadzieścia minut aż Tom skończy składać sprzęt, a potem wyszliśmy razem ze studia.
Tom podał mi kask, a gdy go założyłam odpalił motor. Pojechaliśmy za miasto, gdzie niebo było o wiele czystsze i można było naprawdę czuć lato, które dobiegało już w prawdzie końca. Zatrzymaliśmy się przy rzece.
- Więc masz pracę – uśmiechnął się Tom.
- I to nie byle jaką – wyprostowałam się dumnie.
- Czyli co będziesz robić? – zapytał się mnie układając swoją kurtkę na ziemi, żebyśmy mogli usiąść.
- Z tego co zrozumiałam mam odbierać telefony i takie tam… - zawahałam się.
- To rzeczywiście, superodpowiedzialność – zaśmiał się Tom. Szturchnęłam go w ramię.
- Bardzo śmieszne – mruknęłam. – Też nie jesteś dyrektorem banku, jakbyś zapomniał.
- A i tak spotykam dziennie więcej sławnych ludzi, niż taki przeciętny dyrektor w całym swoim życiu.
- I to ci przynosi pieniądze? – uniosłam jedną brew.
- Nie zawsze chodzi o pieniądze, Gin.
- Nie mów tak do mnie.
- Ale dlaczego? Uzależniasz jak alkohol – uśmiechnął się do mnie buntowniczo.
- Spadaj – prychnęłam.
- Gin… Ginny – pochylił się nade mną. – Nie bocz się. Ginny, dasz mi buzi?
- Nie – zaśmiałam się i odwróciłam głowę. Tom pocałował mnie w szyję.
- Gin z tonikiem – znów spróbował mnie pocałować, ale położyłam się i zadarłam głowę, więc trafił w mój podbródek. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. – Ginewra…
- Tak jest jeszcze gorzej! – podparłam się na łokciach oburzona, ale ten frędzel wykorzystał sytuację i pocałował mnie prosto w usta. – Zadowolony?
- Nawet bardzo – uśmiechnął się zwycięsko.
- Wracam do domu – powiedziałam wstając.
- Jak? Na piechotę? – zaśmiał się.
- Motorem – prychnęłam oburzona,że we mnie wątpił.
- No, chciałbym to zobaczyć – wstał i skrzyżował ręce na piersi obserwując mnie. Widziałam tysiąc razy jak odpala motor. Do tego mój pierwszy chłopak w liceum próbował mnie kiedyś nauczyć jeździć, więc podstawy znałam. Podejrzewałam, że nie odważę się wrzucić wyższego biegu niż jedynka, ale chciałam zobaczyć na ile pozwoli mi działać Tom.
Podeszłam do motoru i ścisnęłam sprzęgło, zerkając na Toma. Wyglądał na pewnego siebie. Nie wierzył, że umiem zrobić cokolwiek więcej. Odpaliłam jednym kopnięciem i wrzuciłam jedynkę. Teraz Tom wyglądał na zainteresowanego, jednocześnie zrobił krok w moją stronę.
- Coś nie tak? – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Nie, nie. No, jedź – powiedział, ale w jego oczach widziałam obawę.
Powoli puściłam sprzęgło, a motor zaczął jechać do przodu. Był ciężki i trudno mi było utrzymać na nim równowagę, ale jechałam, a Tom został kilka metrów za mną. Zaśmiałam się.
- Okej, okej! Już ci wierzę, że potrafisz jeździć! – krzyknął Tom i dogonił mnie. Znów przytrzymałam sprzęgło, żeby zwolnić. Bogu dzięki, bo nie miałam pojęcia co dalej robić. Przeraziłam się, bo Tom zamiast przejąć ode mnie kierownicę, usiadł za mną i objął mnie w pasie. – No, dalej.
Zrobiłam to co poprzednio i pojechałam wzdłuż polnej drogi.
- Jak wrzucisz dwójkę, pojedziemy szybciej – szepnął mi na ucho rozbawiony Tom. – I nie musisz dawać aż tyle gazu.
Zastosowałam się do jego porad, mimo, że jawnie sobie ze mnie żartował. Jechałam. W końcu polna droga się skończyła i wyjechaliśmy na asfaltową drogę do Londynu.
- Chcesz teraz ty prowadzić? – zapytałam się go starając patrzeć na drogę i jednocześnie nie zwracać uwagi na jego palce, które kreśliły mi teraz kółka na brzuchu.
- Zatrzymaj się, jak dojedziemy do głównej ulicy, to cię zmienię – powiedział poważnie i dalej rysował palcami po moim brzuchu. – Kiedy nauczyłaś się jeździć?
- Nie wiem. Po prostu pamiętałam co robić po kolei – uśmiechnęłam się, chociaż nie mógł tego zauważyć. Minął nas samochód, a ludzie w środku pomachali do nas. Nie zauważyłam kto tam był. Pewnie myśleli, że uśmiecham się do nich.
- Widzę, że masz nowych kolegów…
- A kto tam był?
- Niall i Zayn – powiedział Tom i wydawało mi się, ze jest zdenerwowany.
- Czy ty jesteś zazdrosny? – zaśmiałam się.
- Nie – mruknął Tom i urwał rozmowę. Po pięciu minutach zatrzymałam się ostrożnie, a Tom przesiadł się przede mnie przytrzymując sprzęgło. Cofnęłam się na tylne siedzenie i przytrzymałam się ramion chłopaka, gdy ruszał. Nigdy mu tego nie mówiłam, ale uwielbiałam jeździć motorem. Nawet jeśli czasami Tom jechał za szybko, i tak mi się to podobało.

_________________
Witam z nowym rozdziałem! Bardzo proszę każdego, kto przeczyta rozdział, żeby zostawił nawet krótki komentarz :) Mam nadzieję, że wam się podoba, a jeśli widzicie jakieś błędy, piszcie!

PS: Klikajcie na Horana! :P

No comments:

Post a Comment