- O. Mój.
Boże! Mam pracę! – uścisnęłam Danielle z wdzięcznością. – Dzięki, dzięki,
dzięki! O Boże, nie muszę wyjeżdżać z Londynu…!
- Nie ma
sprawy. Jeszcze nie wiesz w co się pakujesz – uśmiechnęła się do mnie Danielle.
– Ona naprawdę dostaje co najmniej sto telefonów dziennie.
- Wszystko mi
jedno. Obym tylko miała jak spłacać czynsz.
Rozmawiałyśmy
przez całą próbę, a podczas przerwy, gdy Danielle pobiegła do Liama, ja
podeszłam do Toma i pochwaliłam mu się swoim wyczynem.
- Gratuluję! –
powiedział znad konsoli. Razem z Mattem ruszali jakimiś przyciskami i
próbowali jak brzmią mikrofony. – Za godzinę zabiorę cię na przejażdżkę za
miasto w nagrodę za najszybciej znalezioną pracę.
- Okay –
zadarłam nos dumna, chociaż nikt nie zwracał na mnie uwagi. Popatrzyłam na
Danielle. Ona też była ignorowana przez pozostałych członków zespołu. – Chyba
pójdę po kawę. Też chcecie?
- Ja poproszę
– Tom nadal nie podnosił na mnie wzroku, skupiony na mikrofonach. – Zwykłą z
mlekiem.
- Okay.
Starbucks jest za rogiem, co nie? – Tom kiwnął głową. Odeszłam od nich
poirytowana, że nikt nie zwraca na mnie uwagi. Idąc do wyjścia, minęłam
Danielle i Liama, więc pomyślałam, że niegrzecznie by było ich zignorować.
- Hej, idę po
kawę. Kupić wam też? – zapytałam się ich. Liam pokręcił głową z uprzejmym
uśmiechem, ale Danielle wstała kiwając głową.
- Pójdę z tobą
– powiedziała.
- Ja chce
kawę! – krzyknął Niall z drugiego końca Sali. Razem z Harry’m i Zaynem
siedzieli przy głośnikach.
- To ja też! –
krzyknął Harry i sięgnął go kieszeni po portfel. Podbiegł do nas i wyciągnął
rękę z pieniędzmi. – Czarną.
- Nie bądź
rasistą Harry – mruknął Liam z podłogi. Danielle prychnęła śmiechem.
- No to
cappuccino – Harry mrugnął do mnie i odbiegł z powrotem do kolegów, zostawiając
w mojej dłoni dwadzieścia funtów.
- Harry za
mnie płaci! – krzyknął jeszcze do nas Niall.
- Wcale nie!
- Tak. Idźcie
już! – Niall zaśmiał się i odskoczył żeby nie zostać uderzonym przez Harry’ego.
Wyszłyśmy na
zatłoczoną ulicę. Zobaczyłam, że Danielle nie nosi przepustki, a i tak
ochroniarze nie czepiają się jej. Zapytałam się jej dlaczego?
- Znają mnie.
Wiedzą, że jestem od One Direction. Ty lepiej też poproś Beatrice żeby ich
powiadomiła. No chyba, że chcesz udawać Williama przez całe życie – popatrzyła
rozbawiona na mój identyfikator. Zasłoniła go dłonią zażenowana.
W Starbucksie
kupiłyśmy kawę na wynos i wróciłyśmy do studia. Danielle wstąpiła jeszcze po
drodze do małej kawiarenki i kupiła dwa kawałki ciasta dla nas.
- Od dawna
mieszkasz w Londynie? – zapytała się mnie. Chyba byłam naprawdę mało przyjacielska,
bo ja praktycznie o nic się jej nie pytałam.
- Przyjechałam
w czerwcu, żeby pomieszkać trochę z przyjaciółką, a potem chciałam iść na
studia, ale niestety nie dostałam się.
- Oh, przykro
mi.
- Spróbuje za
rok. Emma, moja współlokatorka, uczy się od roku na Uniwersytecie Londyńskim.
Ale też zrobiła sobie rok przerwy przed studiami. Jest dwa lata starsza…
- To nic
dziwnego, że nie idziesz na uczelnie od razu po liceum. Wiele osób tak robi –
powiedziała Danielle otwierając drzwi do Sali treningowej. Chłopaki nadal mieli
przerwę, ale Beatrice gdzieś zniknęła.
Niall i Harry
podeszli do nas po swoją kawę.
- O, dzięki –
Niall wziął ode mnie kubek.
- Ta jest moja
– powiedziałam podając mu właściwe zamówienie i uśmiechając się przyjaźnie, bo
miałam dziwne wrażenie, że wszyscy na tej Sali biorą mnie za odludka.
- Gdzie poszła
Bet? – zwróciła się Danielle do chłopaków.
- Nie wiem.
Wyszła gdzieś chwilę temu, a co? Masz do niej jakąś sprawę? – zainteresował się
Harry. Podobał mi się jego zachrypnięty głos. Miał w sobie coś typowo
brytyjskiego, czego nie potrafiłam określić.
- Nie, w sumie
nie. Znalazła sobie asystentkę, wiecie? – Danielle uśmiechnęła się, kiedy
podszedł do niej Liam i objął ją od tyłu. Kątem oka zobaczyłam jak Tom wciąż
stoi przy konsoli i ma w nosie co teraz robię. A jego kawa stygnie mi w ręce.
- Tak? Kogo? –
Niall przerwał picie.
- Ginny –
Danielle wskazała na mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech, chociaż byłam
trochę zawstydzona tą sytuacją. Wszyscy się teraz na mnie patrzyli. – Zaczynasz
od jutra, prawda?
- Jutro
dopiero da mi jakieś wskazówki. Jeszcze nie wiem, czy na pewno mnie zatrudni –
powiedziałam. – Ah, twoja reszta!
Przypomniałam
sobie o pieniądzach, które dał mi Harry i wyciągnęłam drobne z kieszeni.
- Spoko. Nie
musisz…
- Daj spokój,
nie jestem jakąś kelnerką, żeby zbierać napiwki – mruknęłam i oddałam Harry’emu
pieniądze. Chyba naprawdę jestem okropna w robieniu dobrego wrażenia. Ale
przynajmniej Niall się uśmiechnął.
Liam wypił
trochę kawy z kubka Danielle i znów pomyślałam o Tomie. Ok., niech sobie
pracuje. Chłopaki też są teraz w pracy, a jednak mają czas na inne rzeczy poza
muzyką…
- Wybaczcie.
Muszę oddać Tomowi kawę – powiedziałam i wycofałam się z kółka. Podeszłam do
swojego chłopaka i popatrzyłam się na niego z wyrzutem.
- No co? –
zdziwił się.
- Nic. Masz –
położyłam mu kubek na stoliku koło konsoli.
- Ej, uważaj.
Jak zalejesz ten sprzęt nie spłacisz się do końca życia! – krzyknął zabierając
kubek.
- Ok.
Przepraszam – powiedziałam cofając się o krok do tyłu. – Nie będę ci już
przeszkadzać.
Wróciłam do
Danielle i zespołu w złym humorze. Wiem, że nie powinnam była obwiniać Toma za
to, że jest w pracy i nie ma dla mnie czasu. Ale z drugiej strony widziałam
resztę chłopaków z jego ekipy, którzy obijali się na podłodze i wcale nie czuli
takiej potrzeby majstrowania przy konsoli jak on.
- Hej. A może
Ginny pójdzie z nami? – Danielle popatrzyła się uśmiechnięta po chłopakach z
zespołu. Posłałam jej pytające spojrzenie. – Chcesz iść z nami wieczorem do
klubu?
- Klubu? –
zastanowiłam się. – Jakiego klubu?
- Funky Buddha
– odpowiedział mi Liam. – My idziemy. Zayn pewnie nie będzie chciał, ale może
uda się namówić Louis’ego.
- i Eleanor –
dokończyła za niego Danielle. Rozejrzałam się. Na Sali nie było nigdzie ani
Zayna, ani Louis’ego,
- Jeśli mogę,
to chętnie – powiedziałam patrząc się po innych.
- No jasne, że
możesz – ucieszyła się Danielle. – I poznasz Eleanor. Będzie świetnie!
- Więc
spotkamy się na miejscu o ósmej – powiedział Niall i odszedł od nas pisząc coś
na telefonie.
- Ale nie
pisz, że tam będziemy! – krzyknął do niego Harry.
- Nie piszę! –
odkrzyknął takim samym tonem Niall. Zaśmiałam się.
Chłopaki znów
zaczęli próbę, a my z Danielle usiadłyśmy z boku i zajadałyśmy się ciastkiem i
kawą. Około dwunastej próba się skończyła i cały zespół wyszedł z Sali.
Czekałam jeszcze dwadzieścia minut aż Tom skończy składać sprzęt, a potem
wyszliśmy razem ze studia.
Tom podał mi
kask, a gdy go założyłam odpalił motor. Pojechaliśmy za miasto, gdzie niebo
było o wiele czystsze i można było naprawdę czuć lato, które dobiegało już w
prawdzie końca. Zatrzymaliśmy się przy rzece.
- Więc masz
pracę – uśmiechnął się Tom.
- I to nie
byle jaką – wyprostowałam się dumnie.
- Czyli co
będziesz robić? – zapytał się mnie układając swoją kurtkę na ziemi, żebyśmy
mogli usiąść.
- Z tego co
zrozumiałam mam odbierać telefony i takie tam… - zawahałam się.
- To
rzeczywiście, superodpowiedzialność – zaśmiał się Tom. Szturchnęłam go w
ramię.
- Bardzo
śmieszne – mruknęłam. – Też nie jesteś dyrektorem banku, jakbyś zapomniał.
- A i tak
spotykam dziennie więcej sławnych ludzi, niż taki przeciętny dyrektor w całym
swoim życiu.
- I to ci
przynosi pieniądze? – uniosłam jedną brew.
- Nie zawsze
chodzi o pieniądze, Gin.
- Nie mów tak
do mnie.
- Ale
dlaczego? Uzależniasz jak alkohol – uśmiechnął się do mnie buntowniczo.
- Spadaj –
prychnęłam.
- Gin… Ginny –
pochylił się nade mną. – Nie bocz się. Ginny, dasz mi buzi?
- Nie –
zaśmiałam się i odwróciłam głowę. Tom pocałował mnie w szyję.
- Gin z
tonikiem – znów spróbował mnie pocałować, ale położyłam się i zadarłam głowę,
więc trafił w mój podbródek. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. – Ginewra…
- Tak jest
jeszcze gorzej! – podparłam się na łokciach oburzona, ale ten frędzel
wykorzystał sytuację i pocałował mnie prosto w usta. – Zadowolony?
- Nawet bardzo
– uśmiechnął się zwycięsko.
- Wracam do
domu – powiedziałam wstając.
- Jak? Na
piechotę? – zaśmiał się.
- Motorem –
prychnęłam oburzona,że we mnie wątpił.
- No,
chciałbym to zobaczyć – wstał i skrzyżował ręce na piersi obserwując mnie.
Widziałam tysiąc razy jak odpala motor. Do tego mój pierwszy chłopak w liceum
próbował mnie kiedyś nauczyć jeździć, więc podstawy znałam. Podejrzewałam, że
nie odważę się wrzucić wyższego biegu niż jedynka, ale chciałam zobaczyć na ile
pozwoli mi działać Tom.
Podeszłam do
motoru i ścisnęłam sprzęgło, zerkając na Toma. Wyglądał na pewnego siebie. Nie
wierzył, że umiem zrobić cokolwiek więcej. Odpaliłam jednym kopnięciem i wrzuciłam
jedynkę. Teraz Tom wyglądał na zainteresowanego, jednocześnie zrobił krok w
moją stronę.
- Coś nie tak?
– uśmiechnęłam się zadziornie.
- Nie, nie.
No, jedź – powiedział, ale w jego oczach widziałam obawę.
Powoli
puściłam sprzęgło, a motor zaczął jechać do przodu. Był ciężki i trudno mi było
utrzymać na nim równowagę, ale jechałam, a Tom został kilka metrów za mną.
Zaśmiałam się.
- Okej, okej!
Już ci wierzę, że potrafisz jeździć! – krzyknął Tom i dogonił mnie. Znów
przytrzymałam sprzęgło, żeby zwolnić. Bogu dzięki, bo nie miałam pojęcia co
dalej robić. Przeraziłam się, bo Tom zamiast przejąć ode mnie kierownicę,
usiadł za mną i objął mnie w pasie. – No, dalej.
Zrobiłam to co
poprzednio i pojechałam wzdłuż polnej drogi.
- Jak wrzucisz
dwójkę, pojedziemy szybciej – szepnął mi na ucho rozbawiony Tom. – I nie musisz
dawać aż tyle gazu.
Zastosowałam
się do jego porad, mimo, że jawnie sobie ze mnie żartował. Jechałam. W końcu
polna droga się skończyła i wyjechaliśmy na asfaltową drogę do Londynu.
- Chcesz teraz
ty prowadzić? – zapytałam się go starając patrzeć na drogę i jednocześnie nie
zwracać uwagi na jego palce, które kreśliły mi teraz kółka na brzuchu.
- Zatrzymaj
się, jak dojedziemy do głównej ulicy, to cię zmienię – powiedział poważnie i
dalej rysował palcami po moim brzuchu. – Kiedy nauczyłaś się jeździć?
- Nie wiem. Po
prostu pamiętałam co robić po kolei – uśmiechnęłam się, chociaż nie mógł tego
zauważyć. Minął nas samochód, a ludzie w środku pomachali do nas. Nie
zauważyłam kto tam był. Pewnie myśleli, że uśmiecham się do nich.
- Widzę, że
masz nowych kolegów…
- A kto tam
był?
- Niall i Zayn
– powiedział Tom i wydawało mi się, ze jest zdenerwowany.
- Czy ty
jesteś zazdrosny? – zaśmiałam się.
- Nie –
mruknął Tom i urwał rozmowę. Po pięciu minutach zatrzymałam się ostrożnie, a
Tom przesiadł się przede mnie przytrzymując sprzęgło. Cofnęłam się na tylne
siedzenie i przytrzymałam się ramion chłopaka, gdy ruszał. Nigdy mu tego nie
mówiłam, ale uwielbiałam jeździć motorem. Nawet jeśli czasami Tom jechał za szybko,
i tak mi się to podobało.
_________________
Witam z nowym rozdziałem! Bardzo proszę każdego, kto przeczyta rozdział, żeby zostawił nawet krótki komentarz :) Mam nadzieję, że wam się podoba, a jeśli widzicie jakieś błędy, piszcie!
PS: Klikajcie na Horana! :P
No comments:
Post a Comment