Wednesday 27 March 2013

V. Asystentka



Siedziałam z Emmą w salonie i słuchałam jej martwego głosu od godziny. Na początku jeszcze starałam się jej jakoś przerywać i pocieszać, ale potem zdałam sobie sprawę, że dziewczyna po prostu chce się wygadać, a nie pytać o radę. Strasznie martwiła się o swoją karierę. Minęły trzy dni od czasu, kiedy dostała się do agencji modelek, co przy okazji zbiegło się w czasie z moim angażem. Gdy tylko wróciłam dzisiejszego dnia do domu z biura Beatrice, które swoją drogą ulokowane było w samym centrum Londynu, specjalnie, żeby podróż do niego trwała dwie godziny przez nieustające korki, zastałam Emmę leżącą na podłodze w salonie i starającą się przekręcać kartki jakiejś książki za pomocą własnego nosa.
Byłam wyczerpana, bo Beatrice kazała mi przepisać wszystkie notatki, które zrobiłam w swoim dzienniku do jej papierów. Potem jeszcze razem oddzwaniałyśmy do ludzi, którzy chcieli umówić się z One Direction na wywiady, żeby ustalić, który z chłopaków się pojawi, bo okazało się niemożliwe, żeby wszyscy pojawili się w trzech miejscach naraz.
- Ok. Robimy tak – powiedziała Beatrice pijąc już trzecią kawę tego ranka. – Ja pojadę z Zaynem, Louis’m i Harry’m do Radio 1, a ty zabierzesz Nialla i Liama do Hit’s Radio. Ok.? To w poniedziałek… Potemmm – zawahała się przekręcając kartki. – Aha. Potem przyjdziesz do mnie. Pójdzie nam szybciej, bo przez sobotę i niedziele nie dzwoni aż tyle ludzi. Jak się nie wyrobię przed tobą, to zacznij sama… Aha. We wtorek nagranie do X Faktora. O Boże!
Beatrice wstała i zaczęła przekładać szybko segregatory z jednej sterty, na drugą. W końcu wyciągnęła najchudszy z nich wszystkich i zajrzała do środka. Wyglądała na naprawdę przestraszoną, więc nie wiedziałam jak się zachować.
- A nie, fałszywy alarm. Przez chwilę myślałam, że chłopakom kończy się w tym roku kontrakt… Ale zapomniałam, że podpisali go na pięć lat. Luzik.
Zaśmiałam się, wracając do pisania w dzienniku. Wywiad o 12? Przynajmniej będę mogła się wyspać.
- Aha. I pamiętaj, że te wywiady są przy okazji nagrywane na kamerę, więc pilnuj chłopaków, żeby nie robili nic głupiego. Szczególnie Niall’a! Ten jak coś czasami odpali… - Beatrice pokręciła głową z pobłażaniem. Nie miałam pojęcia jak sama panowała do tej pory nad tym wszystkim.
Gdy skończyłyśmy wróciłam do domu na piechotę, co zajęło mi tyle samo czasu, co stanie w korkach w taksówce. Gdy zobaczyłam Emmę, roześmiałam się.
- Czego się chichrasz…? Ja tu przechodzę kryzys osobowości… - powiedziała opuszczając głowę i chowając ją między kartkami książki. Znów czytała Harry’ego Pottera.
- Kryzys osobowości? – podeszłam do niej rozbawiona. – Cóż, chyba najlepsze co mogę teraz zrobić to duży kubek cappuccino z bitą śmietaną i piankami, co?
- Jesteś geniuszem – uśmiechnęła się Emma niewyraźnie, bo wciąż przyciskała głowę do książki. Nie wiem co jej to dawało, ale w takich chwilach wolałam nie rozgryzać poplątanej psychiki blondynki. Czasami, gdy miała zły humor potrafiła przeczytać trzy książki pod rząd i schować się przed ludźmi w świecie fantastyki. W sumie lepsze to, niż jakieś używki.
Zrobiłam gorące napoje i usiadłyśmy razem na podłodze w salonie. Ona opowiadała mi o tym, że na pewno nikt do niej nie zadzwoni z agencji, bo jest już za stara na bycie modelką, że większość dziewczyn na castingu była dwa razy chudsza od niej i że modelki powinny znać co najmniej dwa języki, a ona ledwo co rozumie podstawy francuskiego z liceum. Ja w tym czasie myślałam o tym, że Tom nie odezwał się do mnie od dwóch dni. W środę wieczorem wpadł do mojego mieszkanie na godzinkę, bo potem wyprosiłam go, gdy zaczął najeżdżać na One Direction jak głupia dwunastolatka.
Chyba uraziło to jego dumę.
Swoją drogą i tak byłam zajęta przez praktycznie cały czas, bo dosłownie co godzinę dostawałam telefon w sprawie zespołu i musiałam lecieć do dziennika i szukać najlepszego wolnego terminu, albo wymyślać jakieś głupie wymówki, żeby uniknąć wywiadu w tym, albo innym programie, bo Beatrice uprzedzała mnie, że jest on na jej czarnej liście.

W sobotę Tom w końcu się odezwał i rozmawialiśmy przez ponad godzinę, wyjaśniając sobie wszystko. Ostateczne ustaliliśmy, że nie będziemy poruszać kwestii zespołu, żeby uniknąć takich sytuacji. Niedziele spędziliśmy razem, w mieszkaniu Toma, leżąc na jego małej kanapie, która przy okazji robiła mu za łóżko. W pokoju obok Matt i Cliff grali na xBox’ie w jakąś strzelanke, a sąsiedzi pod nami bardzo głośno umilali sobie czas w sypialni, więc mogłam zapomnieć o romantycznej atmosferze. Słuchaliśmy muzyki ze starych kaset i patrzyliśmy na chmury za oknem, które wróżyły złą pogodę na najbliższe kilka dni. Wieczorem Tom odprowadził mnie do domu i długo nie chciał zostawić. To naprawdę poprawiło mi humor.

W poniedziałek obudził mnie telefon. Jakąś młoda dziennikarka prosiła, żebym potwierdziła, że Harry był wczoraj w klubie Roulette z jakąś młodą brunetką.
- Nie sądzę – powiedziałam odruchowo. Nie wiedziałam co się działo z chłopakami, kiedy nie byli ze mną, ale nie chciałam też wtrącać się w ich prywatne życie.
- Mamy zdjęcia Harry’ego w stanie wyraźnie wskazującym… - umyślnie nie dokończyła drażniąc mnie. Miałam ochotę po prostu się rozłączyć.
- Ja wczoraj skleiłam zdjęcia Johna Lennona i Nicky Minaj, chce pani o tym napisać artykuł? Na pewno spotykają się na boku… - szepnęłam. Pewnie nie używałabym tak tandetnego sarkazmu, gdyby kobieta nie wytrąciła mnie z równowagi zaraz po przebudzeniu.
- Widzę, że nie mam z panią o czym rozmawiać – powiedziała i bez pożegnania, rozłączyła się.
Jeśli Harry naprawdę był wczoraj w tym klubie, to Beatrice i tak się dowie i nawrzuca mu za niepotrzebne robienie wokół siebie szumu.
Popatrzyłam na zegarek odkładając komórkę na stolik przy łóżku. Była siódma trzydzieści. Świetnie. A więc w taki sposób pożegnałam się ze spaniem do późna.
Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przy blacie w kuchni, żeby spokojnie zjeść. Potem wzięłam do ręki jakąś książkę, która leżała akurat koło mikrofalówki i zaczęłam czytać. Tak mnie wciągnęła, że, gdy w końcu Emma wyciągnęła mi ją z ręki, było już grubo po dziesiątej. Musiałam zbierać się, żeby dotrzeć pod studio, w którym Niall i Liam mieli udzielać dzisiaj wywiadu.
***
Liam i Niall byli tak wyluzowani. Nawet przed kamerą, wiedząc, że ich każdy ruch jest nagrywany, a każda pomyłka może być zauważona przez cały świat. Niall zaśmiał się z jakiegoś żartu dziennikarza, a do mnie nie docierał żaden dźwięk z zewnątrz. Byłam prosta jak struna i wydawało mi się, że w studiu jest o kilkanaście stopni za ciepło, ale zauważyłam taką reakcję tylko u siebie. Wszyscy ludzie wokół mnie stali znudzeni, majstrując przy sprzęcie do nagrywania, albo popijając kawę z ekspresu. Stres mnie dosłownie zjadał.
A przecież nawet nie musiałam się odzywać! Wystarczyło, że tam stałam i pilnowałam, żeby chłopcy nie otrzymali żadnych problematycznych pytań. Na przykład o wizyty Harry’ego w klubach, albo życie prywatnego któregoś z nich.
Dziennikarz podał rękę chłopakom i zdjął słuchawki. Wywiad się skończył. Odetchnęłam z ulgą. O mój Boże, co za koszmar. Niall podszedł do mnie z obojętną miną.
- Jakie plany? – zapytał. Nie zrozumiałam o co mu chodzi. Popatrzyłam się na niego marszcząc brwi. – Z Beatrice zawsze chodzimy na lunch po pracy.
- Tak? – popatrzyłam na Liama zaskoczona. Chłopak wzruszył ramionami kiwając jednocześnie głową.
- Danielle napisała mi, że jest niedaleko. Może iść z nami? – popatrzył się na mnie i blondyna. Zgodziłam się bez wahania.
Poszliśmy we czwórkę do małej restauracji w podziemiach budynku naprzeciwko studia. Światło było tam przygaszone, co okazało się idealną opcją, bo gdy ktoś próbował nam zrobić zdjęcie, musiał włączyć flesz, a wtedy był natychmiast wypraszany przez wysokiego ochroniarza, który nam towarzyszył.
Zamówiłam sobie tą samą sałatkę co Danielle i pepsi, ale zanim moje danie doszło do naszego stolika zdążyłam wypić szklankę napoju, jak to miałam w zwyczaju.
- Ginny… - zaczął Niall. – A ty co robisz, jak nie pracujesz z nami? – wskazał głową na siebie i Liama, który popatrzył się na niego trochę zdziwiony tym pytaniem.
- W sumie – zawahałam się. – W sumie to nic. Odbieram telefony… a jak nie odbieram to siedzę przed telewizorem, albo jeżdżę gdzieś z Tomem. No wiesz, nic ciekawego.
- Aha.
Popatrzyłam się na niego unosząc jedną brew. Jego zachowanie było zaskakująco intrygujące.
- Nic, nic. Tak się po prostu zastanawiałem…
- Podejrzewam, że robię to samo co ty, gdy mam wolne. Prawda?
Niall posłał porozumiewawcze spojrzenie do Liama i oboje wybuchli śmiechem. Popatrzyłam się na nich jak na parę dużych dzieciaków i zignorowałam ich zachowanie. Danielle przekręciła oczami z politowaniem i dalej jadła swoją sałatkę.
- No dalej, Niall, powiedź co robisz jak jesteś sam – zaśmiał się Liam.
- Spadaj – blondyn szturchnął przyjaciela zanosząc się śmiechem.
- Dobra, nie ważne – mruknęłam.
Gdy skończyliśmy jeść zadzwonił mój telefon.
- Zgadnij kto właśnie dostał zaproszenie na casting! – krzyknęła Emma do słuchawki. Zaśmiałam się. – Może wezmę udział w pokazie Craige’a Hoot’a!
Emma piszczała podekscytowana do słuchawki, a po minach Nialla, Liama i Danielle widziałam, że nawet oni mogą ją słyszeć, nie przystawiając ucha do telefonu. Szybko jednak skończyłyśmy rozmowę, bo Emma musiała przygotować się na casting.
Wyszliśmy na zatłoczoną ulicę. Niall odjechał taksówką do swojego domu, a Liam z Danielle postanowili się przespacerować po mieście. Taka pora była najlepsza, bo mogli utonąć w tłumie i nikt nie zwracał na nich uwagi.
- Robisz coś w sobotę? – zagadnęła Danielle.
- Raczej nie miałam żadnych planów – powiedziałam szczerze.
- Więc już masz – uśmiechnęła się dziewczyna. Liam zagapił się na plakat po drugiej stronie ulicy i nie zwracał na nas uwagi. – Robię imprezę. Przyjdź, ok.? Wyślę ci adres smsem.
- W porządku. A kto będzie? – miałam cichą nadzieję, że przyjdzie ktoś z zespołu, żebym nie czuła się jak wyrzutek.
- Na pewno Eleanor. Może Perrie, jeśli da radę. Chyba ma koncert w piątek, więc nie wiem, w jakim będzie w nastoju. Weź ze sobą Emmę, i Tom, jeśli chcesz.
- Więc to nie będzie damski wieczór? – zawahałam się.
- Nie, no coś ty. Przyjdzie też Liam i kilku jego znajomych – popatrzyła się na chłopaka i poczułam ukłucie zazdrości. Dlaczego ja z Tomem nie możemy ze sobą być tak jak oni? Ciągle się tylko o coś kłócimy.
- No dobra. Nie wiem jak Emma i Tom, ale ja postaram się przyjść – powiedziałam. Dochodziliśmy do skrzyżowania i Danielle z Liamem skręcili w kierunku centrum handlowego, a ja poszłam do biura Beatrice, żeby kontynuować papierkową robotę.

Sunday 10 March 2013

IV. Beatrice



- Życz mi szczęścia! – krzyknęła do mnie Emma wybiegając z mieszkania. Za pół godziny miała swoją pierwszą rozmowę w agencji modelek. Wcześniej już wybierała się tam, żeby pokazać im swoje portfolio, ale powiedzieli, że oddzwonią i odezwali się dopiero po miesiącu, czyli wczoraj wieczorem. Emma była niesamowicie podekscytowana.
- Będę trzymać za ciebie kciuki – powiedziałam do zamkniętych drzwi, bo zanim się zorientowałam, zostałam sama w pokoju. Zaczęłam się zbierać do wyjścia, bo w studiu czekała mnie stresująca rozmowa z Beatrice i chciałam się tam powoli przejść spacerkiem. Tak też zrobiłam.
Do studia weszłam bez problemu, mimo, że nie miałam identyfikatora, jak poprzednio. One Direction już ćwiczyło na Sali, ale nie było z nimi ani Danielle, ani Beatrice. Pomachałam do nich na powitanie i podeszłam do Toma. Siedział przy konsoli i patrzył znudzony na chłopaków, więc uśmiechnął się do mnie szeroko, gdy zobaczył, że przyszłam. Pocałowałam go krótko na powitanie i stanęłam obok.
- Siadaj na kolanach – powiedział uśmiechając się. – Nie mamy więcej krzeseł.
Posłałam mu rozbawione spojrzenie.
- Gdzie jest Beatrice?
- Wyszła kilka minut temu.
- I już nie wróci? – ścisnęło mi się gardło. Przegapiłam swoją okazję?
- Nie. Pewnie zaraz przyjdzie, tylko coś musiała załatwić w innej Sali – powiedział Tom łapiąc delikatnie moją rękę. Nadal nie chciałam siadać mu na kolanach.
Chłopaki z One Direction skończyli śpiewać jakąś piosenkę i popatrzyli się po sobie. Korzystając z okazji, że Beatrice nie karze im ćwiczyć czegoś innego, rozsiedli się na podłodze i zaczęli o czymś rozmawiać między sobą. Gdy do Sali weszła wysoka kobieta, wstali szybko.
- Dzieciaki… - mruknęła na tyle głośno, żeby wszyscy usłyszeli, a potem odwróciła się w moją stronę i zawołała mnie ruchem dłoni. Potem wycelowała ostrzegawczo palcem w piosenkarzy. – Wy! Wy ćwiczycie Over Again, jasne? A my wracamy za pięć minut.
Wskazała dwoma palcami na swoje oczy, potem na chłopaków, powtórzyła ten gest kilka razy i wyszła z Sali ze mną. Słyszałam jeszcze jak Niall zaśmiał się, a potem zabrzmiała spokojna muzyka i chłopaki ustawili się obok siebie.
Poszłyśmy do małej Sali, która musiała być czymś w rodzaju palarni, albo saloniku. W każdym razie, stały tam dwie sofy, stolik do kawy i płatki telewizor w rogu pod sufitem. Usiadłyśmy na jednej z kanap, a Beatrice wyciągnęła małe pudełeczko ze swojej torby. Przyjrzałam się mu zaciekawiona. Było owinięte w czerwony papier i spokojnie wieściło się w dwóch dłoniach.
- Słuchaj. Będę z tobą szczera – powiedziała, a ja już wiedziałam, że nie dostanę ten pracy. – Gdyby nie Danielle, nigdy bym nawet nie zastanawiała się nad przyjęciem cię… Ale naprawdę potrzebuje asystentki, a ty wydajesz się osobą godną zaufania. Chłopaki cię lubią i najwidoczniej wygadałaś nikomu, że jutro będą w klubie, bo nie znalazłam żadnych zdjęć w sieci z wczorajszego wieczora…
A więc to był test! A ja myślałam, że oni mnie polubili… Rozczarowanie wymalowało się na mojej twarzy w ciągu sekundy.
- Nie żebym to zaplanowała! – dodała Beatrice – O waszym wyjściu dowiedziałam się dopiero dzisiaj. Ale dzięki temu udowodniłaś przy okazji, że można ci zaufać. To jest dla ciebie. – Beatrice podała mi pudełko i patrzyła jak je otwieram. W środku leżał mały, ale dość gruby notes i najnowszy iphone. Popatrzyłam na to zdezorientowana. Czy ona chciała, żebym to komuś przekazała? Chyba nie dała mi właśnie telefonu?
- To… dla mnie? – zapytałam, mając nadzieję, że nie robię z siebie głupka.
- Oczywiście – powiedziała Beatrice uśmiechnięta. – Ale używasz tego tylko w sprawach służbowych. Oto twoje zadania: Masz odbierać każdy, podkreślam k a ż d y telefon, nieważne o której godzinie by zadzwonił. Jasne? – kiwnęłam głową posłusznie, wciąż zszokowana. – I zapisujesz wszystko w dzienniku – położyła dłoń na notesie na moich kolanach i popatrzyła mi w oczy, żeby sprawdzić, czy zrozumiałam. – Będą do ciebie dzwonić, żeby umówić się na wywiady, sesje, koncerty, wizyty. Wszystko zapisujesz i informujesz rozmówcę, że oddzwonisz, żeby potwierdzić termin. I teraz słuchaj. W każdy piątek i wtorek przychodzisz do mojego biura, adres masz w notesie, i zdajesz mi raport z dziennika. Ok.? – mruknęłam ‘ok.’. – W te dni akurat jestem w swoim gabinecie, ale jeśli chcesz coś zostawić dla mnie możesz przychodzić przez cały tydzień i poprosić o to recepcjonistkę. Ale w piątek i wtorek masz być tak czy siak. Zawsze.
- Jasne – powiedziałam pewnym głosem, chociaż czułam, że ta kobieta miażdży mnie swoją osobowością.
- Do tego, musisz być gotowa na to, że czasami będziesz wyjeżdżać gdzieś z chłopakami zamiast mnie. To nie będą jakieś długie wyjazdy, co najwyżej kilka nocy, ale o tym powiadomię cię kilka dni wcześniej, żebyś się mogła przygotować. Wszystko zrozumiałaś?
- Tak – kiwnęłam głową.
- To dobrze – powiedziała Beatrice wypuszczając głośno powietrze. – Strasznie trudno mi zachować ton ostrej szefowej przez tak długi czas.
Zaśmiała się, a ja rozluźniłam się odrobinę.
- Świetnie to pani wychodziło.
 - Proszę cię, nikt nie zwraca się do mnie per ‘pani’. Jestem Beatrice.
- Ok., Beatrice. Jestem Ginny – powiedziałam uśmiechając się do kobiety. Teraz, kiedy wiedziałam już, że dostałam tę pracę, mogłabym się uśmiechać nawet do Voldemorta.
- Ładne imię. Moja mama tak się nazywała – Beatrice podniosła się z kanapy i zrobiła krok w stronę drzwi. – Chcesz popatrzyć na resztę próby? Możliwe, że zamówimy pizze, czy coś…
- Nie, dziękuję. Wrócę do domu i… zapoznam się z nowym telefonem – pokazałam na iphona w mojej dłoni, jakby to była figurka starożytnego bożka.
- Aha, no tak! Zapomniałabym. Masz tam numery do wszystkich chłopaków z zespołu, więc jeśli zobaczę, że jakimś cudem wyszły one na światło dzienne, zabiję cię – powiedziała to bez mrugnięcia okiem, więc automatycznie poczułam się winna, mimo, że taka myśl nawet nie przeszła mi przez głowę. – Jest też numer do mnie, do studia, wytwórni płytowej i kilku ludzi z branży. Wiec wiesz… - nie dokończyła, ale nie było to konieczne. Zrozumiałam.
Wyszłyśmy na korytarz.
- Od marca chłopaki zaczynają trasę koncertową, więc jeśli do tego czasu się sprawdzisz, pojedziesz z nami – dodała jeszcze Beatrice, a potem weszła do Sali treningowej i usłyszałam jak krzyczy coś o pracowitych leniwcach. Wróciłam do domu.
Emma leżała na kanapie przed telewizorem i czytała jakąś książkę trzymając nogi na oparciu, a głowę zwisającą bezwładnie nad dywanem. Usiadłam na fotelu obok i odchrząknęłam. Blondynka usiadła normalnie i popatrzyła się na mnie z uśmiechem.
- Przyjęli mnie – powiedziała szczerząc się od ucha do ucha.
- Dostałam pracę – odpowiedziałam i obie przytuliłyśmy się śmiejąc jak szaleńcy.
- I zgadnij kogo spotkałam na mieście? – Emma zbliżyła twarz tak blisko mojej, że gdyby na jej twarzy widoczne były jakieś pory, to bym je zobaczyła. – Tą brunetkę z wczoraj. Eleanor! Wiesz którą, co nie? Rozpoznała mnie i przystanęła, żeby pogadać. Jest strasznie miła, szło za nią kilku paparazzi, ale ignorowała ich, więc starałam się robić to samo. Błysnęli nam po oczach fleszami i sobie poszli, chyba się rozczarowali, że nie jestem Louis’m. W każdym razie. Zaprosiłam ją dzisiaj do nas na babski wieczór. Powiedziała, że porozmawia też z Dan.
- Z Dan?
- Danielle – zaśmiała się Emma machając dłonią. – Dlatego kupiłam popcorn i znalazłam stare płyty z filmami. Coś sobie obejrzymy.
- W porządku – powiedziałam kładąc pudełko od Beatrice na stole. Uśmiechnęłam się widząc zaciekawione spojrzenie Emmy. – To do mojej pracy. Telefon i notes.
Emma wyciągnęła rzeczy z pudełka i zaczęła je przeglądać. Wzięłam od niej telefon i popatrzyłam na listę kontaktów. Rzeczywiście, było tutaj kilka naprawdę sławnych nazwisk. Emma wyciągnęła coś z notesu. Była to mała, prostokątna karteczka z moim imieniem i nazwiskiem oraz podpisem ‘Asystentka’.
- To chyba twój identyfikator – powiedziała Emma oglądając karteczkę. – Widzisz, ma tutaj takie coś… żeby powiesić to na szyi.
Zademonstrowała jak przeplata niewidzialną nitkę, przez dziurę w rogu wizytówki.
- Dobra. Zostaw to w notatniku, żebym wiedziała, gdzie tego szukać, jakby co.
Przez resztę popołudnia siedziałyśmy w salonie i gadałyśmy o zespole. Emma dużo pytała się o Harry’ego i wiedziałam, że coś się kroi. Jej popis na wczorajszej imprezie był niezapomniany, ale i tak miałam pewne wątpliwości.
O siódmej przyszły Eleanor i Danielle. Przyniosły ciastka, więc zrobiłyśmy kawę i usiadłyśmy w salonie, oglądając The Breakfast Club. Ja i El popłakałyśmy się na koniec i Emma stwierdziła, że nie ogląda już z nami żadnych filmów.
- Ten kujonek był nawet przystojny, co nie? – powiedziałam patrząc się na napisy końcowe.
- Czy ja wiem… w sumie, trochę do Nialla podobny – Danielle zrobiła śmieszną minę starając się sobie przypomnieć twarz aktora.
Zmarszczyłam brwi. Rzeczywiście. Niall był podobny…
- Kiedy będziesz mieć pierwszą sesję? – zapytała Danielle Emmę odstawiając pusty kubek po kawie. Telefon Eleanor zadzwonił, więc dziewczyna wyszła z pokoju, żeby go odebrać.
- Raczej nastawiam się na wybieg, więc nie wiem, czy będę mieć jakieś zlecenia od fotografa. Ale na razie mam czekać na telefon z agencji.
Danielle pokiwała głową. Eleanor wróciła uśmiechnięta.
- Lou? - zgadywała Danielle.
- Pojechał na miasto z Niallem i pytał się, czy mnie podwieźć stąd do domu.
- Już? Jest dopiero… - popatrzyłam na zegarem. Wskazywał na w pół do dwunastej. – Aha. Ok.
Eleanor zaśmiała się.
- Będą dopiero za jakieś dwadzieścia minut, więc możemy jeszcze spokojnie pogadać.
- A wy kiedy idziecie do pracy? – zagadnęła Emma.
- Ja zaczynam X Faktora od połowy września – powiedziała Danielle.
- A ja czekam na telefon z agencji tak jak ty – uśmiechnęła się Eleanor siadając na fotelu.
- Szczerze, nie spodziewałam się, że się dostanę. Nawet nie pomyślałam, co będzie ze szkołą… - Emma popatrzyła się w podłogę zamyślona.
- Jakoś to połączysz. Wiele dziewczyn studiuje i robi karierę. To ważne w tym zawodzie, bo młodą się jest tylko raz, a potem trzeba coś zrobić ze swoim życiem – powiedziała Eleanor uśmiechając się przyjaźnie, jak zawsze.
- Zróbmy sobie zdjęcie! – krzyknęła nagle Danielle. Przystałyśmy na jej propozycję i usiadłyśmy wszystkie obok siebie na kanapie. Danielle wycelowała w nas swoim telefonem. – Mogę to wstawić na twittera? – zapytała się, gdy wszystkie zgodziłyśmy się, że wyszłyśmy ‘całkiem znośnie’.
Danielle opublikowała zdjęcie akurat w momencie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Jak mogłyśmy się spodziewać, był to Louis. Emma zaprosiła go do środka.
- Idziemy? – powiedział do El, obejmując ją uśmiechnięty. Brunetka pokiwała głową. – Danielle, ciebie też gdzieś podwieźć?
- W sumie. Jeśli to nie problem – Danielle podniosła się z kanapy i wyszła do przedpokoju po buty. Poszliśmy za nią.
- Dzięki, że wpadłyście – powiedziałam, gdy dziewczyny stały już gotowe do wyjścia. Lou niecierpliwił się w drzwiach.
- Nie ma sprawy, Ginny. Trzeba to będzie powtórzyć – uśmiechnęła się Danielle, a Eleanor kiwnęła głową. Przytuliłam je na pożegnanie, a potem pomachałam do Louis’ego.
- Jutro też przyjedziesz na próbę? – zapytał przepuszczając dziewczyny w drzwiach.
- Nie, jutro pracuje w domu – powiedziałam sięgając automatycznie do kieszeni w spodniach, gdzie trzymałam telefon. – Ale pewnie zobaczymy się niedługo.
Drzwi zamknęły się za naszymi gośćmi, a my wróciłyśmy do salonu, żeby posprzątać naczynia. Zostawiłyśmy je w zlewie, żeby umyć je następnego dnia i rozdzieliśmy się do swoich sypialni. Cały czas myślałam o tym, kiedy zadzwoni pierwszy telefon do Asystentki Menedżerki One Direction. Długa nazwa, powinnam ją jakoś skrócić… Zasnęłam w kilka minut.
 
____________
Rozdział dla Michelle. Enjoy!

Wednesday 6 March 2013

III. Funky Buddha



- Wieczorem wychodzę do klubu – powiedziałam, gdy Tom zatrzymał się pod moim blokiem. – Chcesz iść ze mną?
- A sama zamierzasz tańczyć? – zaśmiał się.
- Będzie większa część One Direction.
- One Direction? – zdziwił się. – Wychodzisz z nimi do klubu?
- No… tak.
- Na serio szybko się z nimi dogadałaś – mruknął. Chyba mu to trochę imponowało, ale trudno mi było go odczytać. – Ja nadal widzę, że ten brunet, śmieszek, za mną nie przepada.
- Może ma powody – droczyłam się z nim. Zaczął mnie małpować. – Dooobra. Naprawdę muszę już wracać. To wyjdziesz wieczorem?
- Umówiłem się z Mattem i Cliffem – powiedział biorąc ode mnie kask i wieszając go na kierownicy.
- Jak chcesz. Więc do jutra – cofnęłam się o krok, żeby mógł spokojnie odjechać. – Wpadnę do studia pogadać z Beatrice.
- No, pa – posłał mi buziaka i odjechał szybko. Wróciłam do mieszkania, gdzie biedna Emma stała już nad garami i walczyła z kurczakiem na patelni.
- Możesz pilnować sosu? – powiedziała na powitanie. Podeszłam do kuchenki i zamieszałam w garnku z sosem serowym. Nie miałam wątpliwości, że Emma to wspaniała kucharka i nawet zwykły kurczak z ryżem i sosem w jej wykonaniu będzie smakować jak jadalne złoto. Mam nadzieje, że złoto jest smaczne…
Nie przeliczyłam się. Zjadłyśmy obiad, a potem rozłożyłyśmy się w salonie na kanapie i włączyłyśmy telewizor.
- Chcesz iść dzisiaj do klubu? – wypaliłam bez zastanowienia. Trochę się stresowałam iść sama z osobami, które ledwo znałam.
- Jasne, a co cię wzięło na kluby? – odparła Emma odkładając pilota i patrząc się zaciekawiona w moją stronę. Rzeczywiście, nie byłam zbyt klubową dziewczyną, ale nuta zdziwienia w jej głosie była aż obraźliwa. Zignorowałam ją.
Opowiedziałam Emmie o wszystkim co się stało w studiu, o zespole i niezwykle miłej Danielle, i Beatrice. Słuchała mnie zafascynowana.
- Ginny, zmyślasz, co nie? Tyle rzeczy nie mogło się wydarzyć w kilka godzin. To praktycznie nie możliwe!
- Zależy jak praktykujesz…
Emma prychnęła śmiechem. Jako jedna z nielicznych naprawdę szczerze śmiała się z moich żartów. Nawet Tom często patrzył na mnie ukosem, gdy próbowałam być zabawna.

Wyciągnęłam starą, prześwitującą bluzkę z ćwiekami na kołnierzu z dna szafy. Kiedyś kupiłam ją będąc w szale zakupowym, a potem rzuciłam gdzieś i zapomniałam, aż do dzisiaj. Przyjrzałam się jej. Jeśli założę pod spód jakiś biały podkoszulek, powinna nadawać się na wyjście do klubu. Wyciągnęłam też z szuflady legginsy i przyjrzałam się takiemu zestawieniu ciuchów. Dobra, nieważne… W sumie może być.
Wyszłam na korytarz i zobaczyłam Emmę wyginającą się przed lustrem przy wejściu. Miała na sobie obcisłą sukienkę z czarnego materiału i naszyjnik ze splecionych ze sobą grubych koralików. Wyglądała seksownie i na pewno lepiej ode mnie. W końcu to nie ja przez całe liceum pracowałam jako modelka, to Emma dostawała od bozi wszystko o co poprosiła. Westchnęłam.
- Nie przesadziłam z tą sukienką? – zapytała się mnie, wyciągając matowy błyszczyk i robiąc dzióbka do lustra.
- Nie – powiedziałam i sama wzięłam się za makijaż.

Klub był przepełniony ludźmi, których nie znałam i muzyką, której nie słuchałam. Światła zmieniały każdą ścianę w skupisko barw i sprawiały wrażenie, że całe pomieszczenie porusza się w rytm bitu. Emma od razu podłapała rytm, ja ostrożnie przeszłam wzdłuż parkietu szukając wzrokiem Danielle, albo kogoś z One Direction. Wolałabym jednak najpierw spotkać ją, bo rozmowa z chłopakami wydawała mi się… niezręczna.
Emma pobiegła do baru, żeby przynieść drinki dla nas obu, od razu zobaczyłam jak zaczepia ją jakiś blondyn w niebieskiej koszuli. Akurat podbiegła do mnie Danielle trzymając jakąś brunetkę za rękę i pocałowała mnie w policzek na powitanie. Próbowałam ukryć zaskoczenie taką poufałością… Poufałością?! Co ja jestem? W średniowieczu, czy co?! Danielle pokazała na dziewczynę obok siebie.
- To Eleanor – przedstawiła mi ją. Eleanor uśmiechnęła się nieśmiało i pomachała dłonią. – Eleanor, to Ginny.
- Hej – odwzajemniłam uśmiech i dałam się zaprowadzić do jednego ze stolików przy ścianie. – Moja przyjaciółka jest tutaj dzisiaj ze mną. Poszła po coś do picia do baru.
- Okay, znajdzie się dla niej miejsce – powiedziała niezrażona Danielle. Stolik był pusty, ale na jednym oparciu ktoś powiesił sportową bluzę. – Perrie jak zwykle została w domu z Zaynem, oglądają jakieś filmy, czy coś. W każdym razie, nie udało mi się jej wyciągnąć.
- Szkoda, rzadko z nami wychodzi – powiedziała Eleanor, ale ledwo ją usłyszałam przez głośną muzykę.
- Nie lubi klubów? – zapytałam, chociaż nie byłam pewna o którą Perrie chodzi.
- Zayn ich nie lubi – Danielle posłała nam porozumiewawcze spojrzenie, jakby to wszystko wyjaśniało. Zobaczyłam jak przez parkiet idzie Emma rozglądając się na boki, w rękach trzymała dwie szklanki. Pomachałam do niej i przywołałam gestem.
- Dziewczyny, to Emma. Moja współlokatorka. A to Danielle i Eleanor – poznałam je ze sobą. Emma odstawiła szklanki na stolik i uśmiechnęła się do nas.
- Hej, znam was! Chodzicie z tymi brunetami, prawda? – wskazała głową na kilku chłopaków stojących przy wejściu do strefy dla vipów. Rzeczywiście, stali tam Liam i Louis, a także Harry i chłopak z dłuższymi włosami, którego nie znałam.
Eleanor i Danielle pokiwały głowami.
- Nieźle się przed chwilą ruszali na parkiecie – zaśmiała się Emma. Nigdy nie miała problemów z rozmową z innymi ludźmi, w przeciwieństwie do mnie.
- Też powinnyśmy zatańczyć! – powiedziała Danielle podnosząc się.
- Idźcie – powiedziałam machając dłonią. – Dołączymy do was jak skończymy nasze drinki.
Eleanor i Danielle zniknęły w tłumie tańczących, a Emma i ja wzięłyśmy do rąk szklanki. Napój był słodki i od razu poczułam ciepło rozchodzące się od mojego gardła po czubki palców. Mocno alkoholowy.
- Patrz, kolejny celebryta – mruknęła Emma pociągając długiego łyka ze szklanki. Popatrzyłam się na parkiet i zobaczyłam, jak Niall Horan idzie w naszą stronę.
Stanął koło nas i wziął do ręki bluzę, która leżała na oparciu.
- Będziecie tutaj siedzieć? – zapytał niepewnie.
- Przez chwile, potem idziemy tańczyć – powiedziałam, bo Emma kompletnie go olała i wpatrywała się w kogoś na drugim końcu Sali, kątem oka zdążyłam zauważyć, że stał tam Harry.
- Ok. Myślałem, że mogłybyście mi jej popilnować.
- Nic się jej nie stanie – uśmiechnęłam się przyjaźnie i wyciągnęłam dłoń, by wziąć od niego bluzę. Podał mi ją i przypadkiem dotknął mojej skóry czubkiem palców. Trudno mi było patrzeć mu się w oczy.
- Wrócę za jakieś dwadzieścia minut – powiedział i odszedł od nas.
Danielle i Eleanor wróciły po kilkunastu minutach, akurat jak kończyłyśmy pić. Byłam już w trochę lepszym humorze, owładnięta mocą słodkiego alkoholu, więc uśmiechnęłam się szczerze na ich widok. Po chwili dosiedli się do nas Louis i Liam, a potem przyszedł jeszcze Harry z Niallem i wszyscy ścisnęliśmy się na podłużnej kanapie. Niall wziął ode mnie swoją bluzę i położył ją sobie na kolanach. Zobaczyłam, że Harry zagaduje do Emmy i zaczęłam się zastanawiać, czy to dobrze, czy źle. Nie znałam Harry’ego. Nie wiedziałam, czy to kolejny z tych typowych podrywaczy, którzy lecą tylko na wygląd Emmy a nie na jej osobowość. Już nie pamiętam ile razy przesiadywałam z nią całe noce, słuchając jak kolejny facet złamał jej serce. Ale z drugiej strony, Emma nie była głupia. Wiedziała jak wszystko rozegrać, a teraz dokładnie widziałam, że świetnie się bawi.
- Więc przyszłaś potańczyć? – usłyszałam fragment ich rozmowy.
- Niee – mruknęła Emma krzywiąc zabawnie twarz. - Powyrywać jakieś dupy. Widziałam kilka naprawdę seksownych lasek tutaj.
Mało nie wybuchłam śmiechem, gdy zobaczyłam zdezorientowaną minę Harry’ego.
W międzyczasie zaczęłam rozmawiać z Niallem. Naprawdę miło mi się prowadziło z nim rozmowę i często śmiałam się z jego żartów, chociaż połowę jego słów zagłuszała muzyka. Zauważyłam bardzo mały, ale istotny fakt w związku z rozmową z nim, on jako jedyny do tej pory chłopak, pytał się mnie o zdanie w strawie każdej sprawy o której mówił i wyglądał, jakby naprawdę go to interesowało. Pomyślałam o Tomie, który często mówił o sobie i w prawdzie słuchał mnie, gdy mu coś opowiadałam, ale nigdy nie dopytywał się o nic i zwykle zamieniał moje słowa w żart.
Potem wszyscy wyszliśmy na parkiet i podskakiwaliśmy w rytm muzyki. Harry podszedł do Emmy, ale ta potańczyła z nim tylko chwilę, jakby robiła to z grzeczności, a potem odwróciła się do mnie i zaczęła wygłupiać. Zobaczyłam jak Niall posyła Harry’emu rozbawione spojrzenie, a potem sam podchodzi do niego i ocierając się o jego ramię, zaczyna parodiować jakiś seksowny taniec. Harry odepchnął go jedną ręką i zrobił minę w jego stronę.
Zrobiło mi się duszno, do tego zegarek w mojej komórce wskazywał już prawie pierwszą, więc razem z Emmą postanowiłyśmy już wyjść. Na schodach złapał nas jeszcze Harry i podszedł do mojej przyjaciółki.
- Hej, może chciałabyś… czasami wyjść gdzieś razem? – powiedział zachrypniętym głosem. Na pewno trochę dzisiaj wypił, co sprawiło, że jego głos był jeszcze bardziej seksowny. Chyba próbował to wykorzystać.
- Wiesz, wydaje mi się, że mój sponsor miałby z tym problemy – powiedziała Emma ściskając usta i podnosząc bezradnie brwi, a potem wyszła bez słowa na klatkę schodową. Stanęłam jak wryta zanosząc się śmiechem. Harry również nie potrafił się ruszyć z miejsca zaskoczony.
- Ona tak tylko żartowała – powiedziałam.
- Kotek, idziesz?! – krzyknęła Emma wystawiając głowę przez uchylone drzwi i patrząc się na mnie wyczekująco.
Uśmiechnęłam się do Harry’ego na pożegnanie i wybiegłam za blondynką na korytarz.

_________________
Co mogę dodać... :/ Napiszcie mi co myślicie!

PS: Horan --> click !!!

Sunday 3 March 2013

II. Za dużo gadania o kawie



- O. Mój. Boże! Mam pracę! – uścisnęłam Danielle z wdzięcznością. – Dzięki, dzięki, dzięki! O Boże, nie muszę wyjeżdżać z Londynu…!
- Nie ma sprawy. Jeszcze nie wiesz w co się pakujesz – uśmiechnęła się do mnie Danielle. – Ona naprawdę dostaje co najmniej sto telefonów dziennie.
- Wszystko mi jedno. Obym tylko miała jak spłacać czynsz.
Rozmawiałyśmy przez całą próbę, a podczas przerwy, gdy Danielle pobiegła do Liama, ja podeszłam do Toma i pochwaliłam mu się swoim wyczynem.
- Gratuluję! – powiedział znad konsoli. Razem z Mattem ruszali jakimiś przyciskami i próbowali jak brzmią mikrofony. – Za godzinę zabiorę cię na przejażdżkę za miasto w nagrodę za najszybciej znalezioną pracę.
- Okay – zadarłam nos dumna, chociaż nikt nie zwracał na mnie uwagi. Popatrzyłam na Danielle. Ona też była ignorowana przez pozostałych członków zespołu. – Chyba pójdę po kawę. Też chcecie?
- Ja poproszę – Tom nadal nie podnosił na mnie wzroku, skupiony na mikrofonach. – Zwykłą z mlekiem.
- Okay. Starbucks jest za rogiem, co nie? – Tom kiwnął głową. Odeszłam od nich poirytowana, że nikt nie zwraca na mnie uwagi. Idąc do wyjścia, minęłam Danielle i Liama, więc pomyślałam, że niegrzecznie by było ich zignorować.
- Hej, idę po kawę. Kupić wam też? – zapytałam się ich. Liam pokręcił głową z uprzejmym uśmiechem, ale Danielle wstała kiwając głową.
- Pójdę z tobą – powiedziała.
- Ja chce kawę! – krzyknął Niall z drugiego końca Sali. Razem z Harry’m i Zaynem siedzieli przy głośnikach.
- To ja też! – krzyknął Harry i sięgnął go kieszeni po portfel. Podbiegł do nas i wyciągnął rękę z pieniędzmi. – Czarną.
- Nie bądź rasistą Harry – mruknął Liam z podłogi. Danielle prychnęła śmiechem.
- No to cappuccino – Harry mrugnął do mnie i odbiegł z powrotem do kolegów, zostawiając w mojej dłoni dwadzieścia funtów.
- Harry za mnie płaci! – krzyknął jeszcze do nas Niall.
- Wcale nie!
- Tak. Idźcie już! – Niall zaśmiał się i odskoczył żeby nie zostać uderzonym przez Harry’ego.
Wyszłyśmy na zatłoczoną ulicę. Zobaczyłam, że Danielle nie nosi przepustki, a i tak ochroniarze nie czepiają się jej. Zapytałam się jej dlaczego?
- Znają mnie. Wiedzą, że jestem od One Direction. Ty lepiej też poproś Beatrice żeby ich powiadomiła. No chyba, że chcesz udawać Williama przez całe życie – popatrzyła rozbawiona na mój identyfikator. Zasłoniła go dłonią zażenowana.
W Starbucksie kupiłyśmy kawę na wynos i wróciłyśmy do studia. Danielle wstąpiła jeszcze po drodze do małej kawiarenki i kupiła dwa kawałki ciasta dla nas.
- Od dawna mieszkasz w Londynie? – zapytała się mnie. Chyba byłam naprawdę mało przyjacielska, bo ja praktycznie o nic się jej nie pytałam.
- Przyjechałam w czerwcu, żeby pomieszkać trochę z przyjaciółką, a potem chciałam iść na studia, ale niestety nie dostałam się.
- Oh, przykro mi.
- Spróbuje za rok. Emma, moja współlokatorka, uczy się od roku na Uniwersytecie Londyńskim. Ale też zrobiła sobie rok przerwy przed studiami. Jest dwa lata starsza…
- To nic dziwnego, że nie idziesz na uczelnie od razu po liceum. Wiele osób tak robi – powiedziała Danielle otwierając drzwi do Sali treningowej. Chłopaki nadal mieli przerwę, ale Beatrice gdzieś zniknęła.
Niall i Harry podeszli do nas po swoją kawę.
- O, dzięki – Niall wziął ode mnie kubek.
- Ta jest moja – powiedziałam podając mu właściwe zamówienie i uśmiechając się przyjaźnie, bo miałam dziwne wrażenie, że wszyscy na tej Sali biorą mnie za odludka.
- Gdzie poszła Bet? – zwróciła się Danielle do chłopaków.
- Nie wiem. Wyszła gdzieś chwilę temu, a co? Masz do niej jakąś sprawę? – zainteresował się Harry. Podobał mi się jego zachrypnięty głos. Miał w sobie coś typowo brytyjskiego, czego nie potrafiłam określić.
- Nie, w sumie nie. Znalazła sobie asystentkę, wiecie? – Danielle uśmiechnęła się, kiedy podszedł do niej Liam i objął ją od tyłu. Kątem oka zobaczyłam jak Tom wciąż stoi przy konsoli i ma w nosie co teraz robię. A jego kawa stygnie mi w ręce.
- Tak? Kogo? – Niall przerwał picie.
- Ginny – Danielle wskazała na mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech, chociaż byłam trochę zawstydzona tą sytuacją. Wszyscy się teraz na mnie patrzyli. – Zaczynasz od jutra, prawda?
- Jutro dopiero da mi jakieś wskazówki. Jeszcze nie wiem, czy na pewno mnie zatrudni – powiedziałam. – Ah, twoja reszta!
Przypomniałam sobie o pieniądzach, które dał mi Harry i wyciągnęłam drobne z kieszeni.
- Spoko. Nie musisz…
- Daj spokój, nie jestem jakąś kelnerką, żeby zbierać napiwki – mruknęłam i oddałam Harry’emu pieniądze. Chyba naprawdę jestem okropna w robieniu dobrego wrażenia. Ale przynajmniej Niall się uśmiechnął.
Liam wypił trochę kawy z kubka Danielle i znów pomyślałam o Tomie. Ok., niech sobie pracuje. Chłopaki też są teraz w pracy, a jednak mają czas na inne rzeczy poza muzyką…
- Wybaczcie. Muszę oddać Tomowi kawę – powiedziałam i wycofałam się z kółka. Podeszłam do swojego chłopaka i popatrzyłam się na niego z wyrzutem.
- No co? – zdziwił się.
- Nic. Masz – położyłam mu kubek na stoliku koło konsoli.
- Ej, uważaj. Jak zalejesz ten sprzęt nie spłacisz się do końca życia! – krzyknął zabierając kubek.
- Ok. Przepraszam – powiedziałam cofając się o krok do tyłu. – Nie będę ci już przeszkadzać.
Wróciłam do Danielle i zespołu w złym humorze. Wiem, że nie powinnam była obwiniać Toma za to, że jest w pracy i nie ma dla mnie czasu. Ale z drugiej strony widziałam resztę chłopaków z jego ekipy, którzy obijali się na podłodze i wcale nie czuli takiej potrzeby majstrowania przy konsoli jak on.
- Hej. A może Ginny pójdzie z nami? – Danielle popatrzyła się uśmiechnięta po chłopakach z zespołu. Posłałam jej pytające spojrzenie. – Chcesz iść z nami wieczorem do klubu?
- Klubu? – zastanowiłam się. – Jakiego klubu?
- Funky Buddha – odpowiedział mi Liam. – My idziemy. Zayn pewnie nie będzie chciał, ale może uda się namówić Louis’ego.
- i Eleanor – dokończyła za niego Danielle. Rozejrzałam się. Na Sali nie było nigdzie ani Zayna, ani Louis’ego,
- Jeśli mogę, to chętnie – powiedziałam patrząc się po innych.
- No jasne, że możesz – ucieszyła się Danielle. – I poznasz Eleanor. Będzie świetnie!
- Więc spotkamy się na miejscu o ósmej – powiedział Niall i odszedł od nas pisząc coś na telefonie.
- Ale nie pisz, że tam będziemy! – krzyknął do niego Harry.
- Nie piszę! – odkrzyknął takim samym tonem Niall. Zaśmiałam się.
Chłopaki znów zaczęli próbę, a my z Danielle usiadłyśmy z boku i zajadałyśmy się ciastkiem i kawą. Około dwunastej próba się skończyła i cały zespół wyszedł z Sali. Czekałam jeszcze dwadzieścia minut aż Tom skończy składać sprzęt, a potem wyszliśmy razem ze studia.
Tom podał mi kask, a gdy go założyłam odpalił motor. Pojechaliśmy za miasto, gdzie niebo było o wiele czystsze i można było naprawdę czuć lato, które dobiegało już w prawdzie końca. Zatrzymaliśmy się przy rzece.
- Więc masz pracę – uśmiechnął się Tom.
- I to nie byle jaką – wyprostowałam się dumnie.
- Czyli co będziesz robić? – zapytał się mnie układając swoją kurtkę na ziemi, żebyśmy mogli usiąść.
- Z tego co zrozumiałam mam odbierać telefony i takie tam… - zawahałam się.
- To rzeczywiście, superodpowiedzialność – zaśmiał się Tom. Szturchnęłam go w ramię.
- Bardzo śmieszne – mruknęłam. – Też nie jesteś dyrektorem banku, jakbyś zapomniał.
- A i tak spotykam dziennie więcej sławnych ludzi, niż taki przeciętny dyrektor w całym swoim życiu.
- I to ci przynosi pieniądze? – uniosłam jedną brew.
- Nie zawsze chodzi o pieniądze, Gin.
- Nie mów tak do mnie.
- Ale dlaczego? Uzależniasz jak alkohol – uśmiechnął się do mnie buntowniczo.
- Spadaj – prychnęłam.
- Gin… Ginny – pochylił się nade mną. – Nie bocz się. Ginny, dasz mi buzi?
- Nie – zaśmiałam się i odwróciłam głowę. Tom pocałował mnie w szyję.
- Gin z tonikiem – znów spróbował mnie pocałować, ale położyłam się i zadarłam głowę, więc trafił w mój podbródek. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. – Ginewra…
- Tak jest jeszcze gorzej! – podparłam się na łokciach oburzona, ale ten frędzel wykorzystał sytuację i pocałował mnie prosto w usta. – Zadowolony?
- Nawet bardzo – uśmiechnął się zwycięsko.
- Wracam do domu – powiedziałam wstając.
- Jak? Na piechotę? – zaśmiał się.
- Motorem – prychnęłam oburzona,że we mnie wątpił.
- No, chciałbym to zobaczyć – wstał i skrzyżował ręce na piersi obserwując mnie. Widziałam tysiąc razy jak odpala motor. Do tego mój pierwszy chłopak w liceum próbował mnie kiedyś nauczyć jeździć, więc podstawy znałam. Podejrzewałam, że nie odważę się wrzucić wyższego biegu niż jedynka, ale chciałam zobaczyć na ile pozwoli mi działać Tom.
Podeszłam do motoru i ścisnęłam sprzęgło, zerkając na Toma. Wyglądał na pewnego siebie. Nie wierzył, że umiem zrobić cokolwiek więcej. Odpaliłam jednym kopnięciem i wrzuciłam jedynkę. Teraz Tom wyglądał na zainteresowanego, jednocześnie zrobił krok w moją stronę.
- Coś nie tak? – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Nie, nie. No, jedź – powiedział, ale w jego oczach widziałam obawę.
Powoli puściłam sprzęgło, a motor zaczął jechać do przodu. Był ciężki i trudno mi było utrzymać na nim równowagę, ale jechałam, a Tom został kilka metrów za mną. Zaśmiałam się.
- Okej, okej! Już ci wierzę, że potrafisz jeździć! – krzyknął Tom i dogonił mnie. Znów przytrzymałam sprzęgło, żeby zwolnić. Bogu dzięki, bo nie miałam pojęcia co dalej robić. Przeraziłam się, bo Tom zamiast przejąć ode mnie kierownicę, usiadł za mną i objął mnie w pasie. – No, dalej.
Zrobiłam to co poprzednio i pojechałam wzdłuż polnej drogi.
- Jak wrzucisz dwójkę, pojedziemy szybciej – szepnął mi na ucho rozbawiony Tom. – I nie musisz dawać aż tyle gazu.
Zastosowałam się do jego porad, mimo, że jawnie sobie ze mnie żartował. Jechałam. W końcu polna droga się skończyła i wyjechaliśmy na asfaltową drogę do Londynu.
- Chcesz teraz ty prowadzić? – zapytałam się go starając patrzeć na drogę i jednocześnie nie zwracać uwagi na jego palce, które kreśliły mi teraz kółka na brzuchu.
- Zatrzymaj się, jak dojedziemy do głównej ulicy, to cię zmienię – powiedział poważnie i dalej rysował palcami po moim brzuchu. – Kiedy nauczyłaś się jeździć?
- Nie wiem. Po prostu pamiętałam co robić po kolei – uśmiechnęłam się, chociaż nie mógł tego zauważyć. Minął nas samochód, a ludzie w środku pomachali do nas. Nie zauważyłam kto tam był. Pewnie myśleli, że uśmiecham się do nich.
- Widzę, że masz nowych kolegów…
- A kto tam był?
- Niall i Zayn – powiedział Tom i wydawało mi się, ze jest zdenerwowany.
- Czy ty jesteś zazdrosny? – zaśmiałam się.
- Nie – mruknął Tom i urwał rozmowę. Po pięciu minutach zatrzymałam się ostrożnie, a Tom przesiadł się przede mnie przytrzymując sprzęgło. Cofnęłam się na tylne siedzenie i przytrzymałam się ramion chłopaka, gdy ruszał. Nigdy mu tego nie mówiłam, ale uwielbiałam jeździć motorem. Nawet jeśli czasami Tom jechał za szybko, i tak mi się to podobało.

_________________
Witam z nowym rozdziałem! Bardzo proszę każdego, kto przeczyta rozdział, żeby zostawił nawet krótki komentarz :) Mam nadzieję, że wam się podoba, a jeśli widzicie jakieś błędy, piszcie!

PS: Klikajcie na Horana! :P

Tuesday 26 February 2013

I. Praca potrzebna od zaraz!



Przyszły listy z uczelni. Chociaż ręce trzęsły mi się tak, że nie mogłam otworzyć koperty, w końcu trzymałam przed sobą wyczekiwane wiadomości. Czy się dostałam?! Wiem, że testy nie poszły mi najlepiej, ale miałam dobrą średnią i nie wybrałam najbardziej wymagającego kierunku na świecie.
Zerknęłam na tekst. Czy nie powinien być dłuższy…?
Zamarłam. Moja przyjaciółka, Emma, patrzyła się na mnie zaciskając kciuki, aż palce jej zbielały. Popatrzyłam się na nią, a w oczach zebrały mi się łzy. Pokręciłam głową upuszczając kartkę i zasłaniając dłonią usta. To była ostatnia uczelnia do której składałam podanie. Moja ostatnia szansa. Emma podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno.
- To nic, Ginny, spróbujesz za rok – pocieszała mnie, głaszcząc mnie po głowie.
- Będę musiała wrócić do domu, do Brightcliffe. Nie mam pieniędzy, żeby zostać dłużej w Londynie. Myślałam, że stypendium…
- Znajdziemy ci jakąś pracę. Może Tom coś wymyśli – nie pozwalała mi dokończyć Emma. Tom to mój chłopak, ma dwadzieścia pięć lat i pracuje w studiu nagraniowym w Londynie opiekując się sprzętem muzycznym. Jesteśmy ze sobą od dwóch miesięcy. – No co ty, Ginny, chyba nie każesz mi szukać sobie nowej współlokatorki!
Emma wprowadziła się do Londynu rok temu, gdy dostała się na studia. Ja przyjechałam do niej na wakacjach i złożyłam trzy podania na Londyńskich uczelniach, ale moje wyniki najwidoczniej były za słabe w porównaniu z innymi kandydatami. Rodzice obiecali mi, że będą wysyłać mi co miesiąc pieniądze, jeśli dostanę się na studia, ale teraz musiałam wymyślić coś innego, jeśli chciałam zostać w mieście.
Wieczorem zadzwoniłam do Toma i opowiedziałam mu o wszystkim.
- Popytam się w studiu, czy szukają nowych pracowników – powiedział bez przekonania. - Jak chcesz to wpadnij do mnie jutro do pracy. Jakiś zespół będzie mieć próbę, więc musimy rozstawić cały sprzęt przed dziesiątą.
- A mogę tak po prostu wejść tam? – zawahałam się.
- Puść mi sygnałka to po ciebie wyjdę, bo nie wiem, czy wpuszczają ludzi bez przepustek.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, a potem współlokator Toma, Matt zawołał go po coś, więc pożegnaliśmy się. Odłożyłam telefon i popatrzyłam się bezradnie na Emmę. Dziewczyna westchnęła.
- Masz ochotę na spacer? – zapytała niepewnie.
- Jest w pół do jedenastej – powiedziałam patrząc się na zegarek wiszący nad telewizorem. – Jasne, że tak.
Przeszłyśmy się wzdłuż ulicy, która prowadziła od bloku, w którym mieszkałyśmy, aż do ogromnego centrum handlowego. Usiadłyśmy przed obrotowymi drzwiami, które już dawno przestały się obracać, bo było już grubo po czasie pracy większości sklepów. Garstka kinomaniaków wychodziła tylnym wyjściem, komentując ostatni seans. Popatrzyłyśmy na nich kręcąc głowami. Jak można o tej porze nie zasnąć w kinie?
Emma wyciągnęła paczkę papierosów i zapaliła jednego, chociaż skarciłam ją wzrokiem. Popatrzyłam się po witrynach sklepowych. Może ktoś szukał ekspedientki w sklepie, albo kelnerki? Nie, same plakaty najnowszych filmów i reklamy kolekcji na jesień. Miałam dwa tygodnie, zanim będę musiała zapłacić czynsz za kolejny miesiąc. Wydawało się sporo, ale nie byłam do tego optymistycznie nastawiona.
Wróciłyśmy do domu w ponurych nastrojach.

Następnego dnia wstałam wcześnie, planując jeszcze posprawdzać kilka ogłoszeń z lokalnej gazety. Przy okazji zrobiłam sobie duże śniadanie składające się z tostów z serem, herbaty i ciastka, które wczoraj upiekła Emma. Po kilku telefonach, które okazały się być tylko stratą czasu, utwierdziłam się w przekonaniu, że za dwa tygodnie wrócę do rodzinnego miasta.
Emma wróciła ze sklepu z zakupami na dzisiejszy obiad akurat, kiedy zbierałam się do wyjścia. Obiecałam jej, że wrócę przed czwartą, żeby jej pomóc w gotowaniu. Podróż metrem do studia zajęła mi niecałe pół godziny, które spędziłam obserwowana przez faceta w różowej peruce i obcisłych legginsach na umięśnionych nogach. Uroki Londynu…
Tom czekał na mnie przed budynkiem. Miał na sobie koszulkę bez rękawów, przez co wszystkie jego tatuaże były idealnie wyeksponowane. Nie lubiłam tatuaży, ale zrobił je zanim się poznaliśmy, więc musiałam się po prostu pogodzić z tym, że jest to teraz część jego skóry. Przywitał mnie buziakiem i powiesił mi na szyi małą tabliczkę. Zerknęłam na nią.
- William Snockles? – popatrzyłam na niego jak na dziwaka. - Jestem Ginny, pamiętasz?
- Willa nie ma dzisiaj w pracy. A jak coś to po prostu zasłaniaj nazwisko – poradził mi Tom uśmiechając się. – Bez tego nie wejdziesz.
- No dobra – uśmiechnęłam się niepewnie. Weszliśmy do budynku, ochroniarz przy wejściu popatrzył się na nas nieufnie, ale widząc nasze identyfikatory, przepuścił nas bez słowa. Studio było ogromne. Tom większość czasu spędzał w magazynie, ale poza nim, było tam kilkadziesiąt małych, dźwiękoszczelnych sal, kilka dużych sal z lustrami, na których ćwiczyli przeważnie tancerze, ale czasami można było zobaczyć jakieś znane twarze. Było też duże pomieszczenie, gdzie nagrywano poranny program radiowy i stołówka na pierwszym piętrze, w której nie jadał żaden z pracowników pokroju Toma, bo była cholernie droga.
Tom zaprowadził mnie do jednej z sal treningowych, gdzie kilku jego kolegów siedziało na dużych głośnikach i rozmawiało o czymś śmiejąc się przy tym. Zeskoczyli szybko, gdy zobaczyli, że drzwi się otwierają, ale kiedy zorientowali się, że to tylko my, wrócili do rozmowy.
Rozpoznałam tam Matta i Cliffa, współlokatorów Toma, oraz Dana, wysokiego chłopaka o bardzo bladej cerze i dużych, niebieskich oczach, który zawsze wyglądał mi na ćpuna. Przywitali się ze mną z rezerwą, jak to mieli w zwyczaju.
- Więc, pytałeś się o pracę dla mnie? – zagadnęłam Toma gdy podchodziliśmy do reszty jego drużyny.
- Taak – zawahał się.
- Nie pytałeś...? – popatrzyłam się na niego chłodno.
- Pytałem – odpowiedział od razu. – Ale w studio nie zatrudniają ludzi od tak, raczej szukają kogoś na konkretne stanowiska. Z doświadczeniem i po studiach.
- Rozumiem – kiwnęłam głową. Akurat podeszliśmy do chłopaków i zobaczyłam, że stoi z nimi jeszcze jeden. Znałam go bardzo dobrze z gazet i telewizji. Zorientowałam się, że nie zapytałam się nawet wcześniej Toma jaki zespół będzie miał dzisiaj próbę. One Direction.
- Cześć Will – powitał mnie Matt szczerząc się perfidnie. Odkąd ściął swoje mysie włosy na jeża, wyglądał naprawdę przystojnie i totalnie zdawał sobie z tego sprawę, co tylko jeszcze bardziej mnie wkurzało. Był też jedynym z kumpli Toma, którzy przyznawali się publicznie do tego, że mnie znają, dlatego byłam rozdarta pomiędzy nienawiścią, a lekką sympatią do tego Australijczyka.
- Bardzo śmieszne – mruknęłam przekręcając oczami. Sławny chłopak uśmiechnął się, patrząc na nas. Splótł ręce na piersi i oparł się o jeden z głośników.
-Ginny, poznaj Zayna – przedstawił mnie Tom pokazując na mulata.
- Hej – Zayn Malik wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją i spuściłam wzrok na podłogę. Nie byłam przyzwyczajona do tego, że taka gwiazda uśmiecha się do mnie przyjaźnie. Myślałam, że tacy ludzie to raczej snoby.
Do Sali weszły dwie osoby i wszyscy odwrócili się w tamtą stronę. To był kolejny członek One Direction, Liam i jego dziewczyna, Danielle. Pomachali do nas, ale nie podeszli, tylko usiedli pod ścianą koło wejścia nie przerywając rozmowy między sobą. Chwilę później drzwi znowu się otworzyły, a do środka weszli Louis, Harry i Niall, chyba nawet nas nie zauważyli, bo od razu stanęli koło Liama i zaczęli coś mu opowiadać śmiejąc się przy tym. Tom i jego kumple stwierdzili, że czas już podłączyć sprzęt i sprawdzić, czy działa.
- Zostaniesz do końca? Pójdziemy potem gdzieś razem, okay? – zapytał się mnie prawie szeptem Tom, pochylając się nad moim uchem. Lubiłam jak tak robił.
- Jeśli mogę… - wzruszyłam ramionami. - Ale obiecałam Emmie, że wrócę przed czwartą do domu.
- Odwiozę cię. – Tom uśmiechnął się do mnie.
- Znów przyjechałeś motorem…? – przekręciłam oczami, ale Tom tylko puścił mi oczko, bo jego kumple ciągnęli go w stronę wielkiego skupiska kabli, które musieli rozplątać i podłączyć do prądu. Usiadłam na jednym z głośników po turecku i przyglądałam się im jak pracują.
W tym czasie, kątem oka zobaczyłam, jak jeden z chłopaków z One Direction, Irlandczyk, odwraca się odrobinę i patrzy na mnie zaciekawiony. Posłałam mu pytające spojrzenie, ale ten odwrócił się i szepnął coś na ucho Harry’emu, który stał koło niego. Nie słyszałam o czym mówili, ale domyślałam się, że o mnie, bo dosłownie sekundę później, obaj popatrzyli się na mnie przez ramię. Uśmiechnęłam się zażenowana byciem ich małą sensacją. Kiedy zobaczyli, że się im przyglądam, znów stanęli do mnie tyłem, a Harry wzruszył ramionami. Pewnie się zastanawiali co tu robię. Albo dlaczego siedzę na głośniku…
Może nie powinnam?
Kiedy tu weszłam chłopaki z ekipy siedzieli na głośnikach, więc chyba to nie było zabronione, co nie? Postanowiłam nie zwracać uwagi na zespół i skupiłam się na oglądaniu Toma przy pracy. Razem z Mattem i Danem próbowali właśnie rozplątać trzy kable, które zawiązały się w idealny supeł. W duszy śmiałam się z ich żałosnych prób. Kilka metrów dalej Cliff sprawdzał coś przy wtyczkach.
Drzwi otworzyły się z rozmachem i do środka weszła wysoka kobieta ubrana z dżinsy i granatową bluzkę z kołnierzem, trzymająca duży notes i kawę ze Starbucksa. Rozejrzała się po Sali i zatrzymała wzrok na mnie, ale potem zobaczyła, że dźwiękowcy nadal mocują się z kablami i postanowiła najpierw wziąć się za nich.
Musiała być menedżerką One Direction, bo budziła niespodziewany respekt wśród chłopaków i pod jej presją uwinęli się z pracą w pięć minut.
- Robiliście sobie jakąś rozgrzewkę? – zwróciła się do piosenkarzy. Patrzyli się w każdym kierunku, tylko nie na nią. – No jasne, że nie. Do roboty panowie! A ty, przepraszam, kim jesteś? – przestraszyłam się, bo popatrzyła się prosto na mnie.
- Ja...? Ja jestem… - ‘nikim’? To miałam powiedzieć. Nic nie przychodziło mi do głowy. Na szczęście Tom krzyknął z drugiego końca Sali:
- Przyszła ze mną! Nie będzie przeszkadzać, Beatrice.
Posłałam mu wdzięczne spojrzenie.
- W takim razie, zostań – kobieta postała mi ledwo widoczny uśmiech. Nie wyglądała na wredną, raczej na zmęczoną. Z resztą, widziałam, że chłopaki z 1D ją lubią, więc nie mogła być taka zła.
Zespół stanął w małym kółku i zaczął robić jakieś ćwiczenia na głos. Przyglądałam się im, gdy z głośnika, na którym siedziałam, wydobyła się najgłośniejsza muzyka, jaką kiedykolwiek słyszałam. Wyprostowałam się przestraszona i straciłam równowagę. Poleciałam do tyłu wymachując rękami i upadłam metr niżej na drewnianą posadzkę. Ktoś wyłączył muzykę, ale teraz mogłam wyraźnie słyszeć śmiech Toma i jego kumpli, gdy patrzyli jak nieporadnie zbieram się z podłogi. Popatrzyłam się na nich z nienawiścią, starając się nie czerwienić ze wstydu co było kompletnie niemożliwe. Nawet nie chciałam wiedzieć co teraz o mnie myślą chłopaki z One Direction. Boże, co za wstyd!
- Nienawidzę cię! – krzyknęłam do Matta, który teraz tarzał się ze śmiechu, trzymając się za brzuch. A potem zdałam sobie sprawę, że musiałam naprawdę zabawnie wyglądać, spadając z tego głośnika i sama wybuchłam śmiechem.
- Wszystko w porządku? – zaskoczył mnie ten głos. Niall Horan, który stał najbliżej mnie z całego zespołu, patrzył się na mnie wyczekująco.
- Tak, wszystko okay – odpowiedziałam otrzepując spodnie. – Dzięki, że pytasz.
Poczułam się odrobinę nieswojo, ale na szczęście zespół wrócił do ćwiczeń a Tom podbiegł do mnie uśmiechając się jak głupie dziecko. Zmrużyłam oczy kręcąc głową.
- Czego się tak szczerzysz?
- Bo mogę – zaśmiał się. Mimo wszystko wygięłam kąciki ust w uśmiechu, bo nie mogłam się już powstrzymać.
- Tak ośmieszyć się, to tylko jak potrafię, huh? – mruknęłam zerkając niechcący na tyłek jednego z piosenkarzy. Niechcący!
- Nieprawdą. Spadłaś z prawdziwą gracją na tę podłogę – Tom poruszył zabawnie brwiami. – Jak kot…
- Kot spada na cztery… - pocałował mnie. O czym ja mówiłam. Dobra, nie ważne.
- Uwaga! Ginny nie siadaj na głośnikach! Włączamy muzykę! – krzyknął Matt rozbawiony.
- Uhh, nie siadaj na głośnikach… bla, bla, bla – powiedziałam małpując głos Matta. Ktoś się zaśmiał, ale nie zdążyłam zauważyć kto.
- Będę musiał stać przy konsoli – powiedział Tom. – Ale może podejdziesz do tamtej dziewczyny i się przywitasz? – wskazał głową na Danielle. Znałam ją, byłam akurat na tym meczu podczas Igrzysk Olimpijskich, gdy ona tańczyła w przerwie. Była naprawdę dobra.
- Może – uśmiechnęłam się do niego z przekąsem.
Gdy Tom odszedł, a chłopaki z One Direction ustawili się już do ćwiczenia piosenki, zebrałam się w sobie, żeby podejść do Danielle, ale gdy szukałam jej wzrokiem po Sali, zobaczyłam, że ona sama idzie do mnie. Starałam się ukryć zaskoczenie.
- Cześć, jestem Danielle – uśmiechnęła się do mnie i podała rękę na powitanie.
- Ginny – musiałam prawie krzyczeć, bo włączono muzykę, a my stałyśmy koło głośników. – Może odejdziemy trochę dalej?
Danielle kiwnęła głową i przeszłyśmy pod okna, skąd mogłyśmy oglądać wszystkie pięć tyłków One Direction. Ekstra…
- Więc, jesteś dziewczyną chłopaka od nagłośnienia? – próbowała jakoś zacząć rozmowę Danielle.
- Taak, ma na imię Tom. A ty chodzisz z Liamem, prawda? – kontynuowałam wątek.
- Tak – uśmiechnęła się. – Przyszłaś popatrzeć na próbę?
- Nie, w sumie, to nawet nie wiedziałam, że One Direction będzie dzisiaj tutaj. Szukam pracy i Tom miał się spytać ludzi w studiu, czy jest coś dla mnie.
- I co? Znalazłaś coś?
- Nie. Potrzebują kogoś doświadczonego. Ja ledwo skończyłam szkołę. Nie dostałam się na studia…
- Rozumiem. Wiesz co…? Beatrice mówiła mi kilka dni temu, że chciałaby mieć asystentkę, bo nie daje już rady z odbieraniem wszystkich telefonów. No wiesz, chłopcy są teraz na topie i wszyscy chcieliby mieć ich w swoim programie. Może nadal kogoś szuka. Mogłabyś się jej spytać.
- Myślisz, że przyjęłaby kogoś takiego jak ja? Pracowałam tylko raz w życiu, jako opiekunka do dzieci. Chyba będę się musiała pogodzić z pracą w McDonaldzie… albo przynajmniej Starbucksie.
- Powinnaś najpierw spróbować – Danielle pokiwała głową. Była bardzo sympatyczna, nawet się tego nie spodziewałam.
- Dzięki za radę – uśmiechnęłam się do niej.
- Nie ma sprawy. Patrz, Beatrice się na nas patrzy! – Danielle pomachała do menedżerki uśmiechając się. Kobieta odwzajemniła uśmiech i podeszła do nas. Zespół upadł na podłogę zziajany, gdy tylko od nich odeszła.
- Cześć dziewczyny, co tam? – Beatrice popatrzyła się na nas podpierając ręce na biodrach.
- Ginny właśnie mi mówiła, że szuka pracy. Znalazłam ci idealna kandydatkę na twoją asystentkę – powiedziała do niej Danielle z dumą.
- Idealną? A masz jakieś doświadczenie? – powiedziała menedżerka powątpiewająco.
- Nie – odpowiedziałam z wahaniem.
- Ale doświadczenie się zdobywa! – popierała mnie entuzjastycznie Danielle. Popatrzyłam się na nią rozbawiona.
- Wiesz, bycie moją asystentką oznacza posiadanie wielu ważnych numerów w swoim telefonie. Numerów, które nie mogą być upublicznione.
- Nie będę się nikomu chwalić swoją pracą – powiedziałam wstając z podłogi, bo czułam, że właśnie przechodzę przez rozmowę kwalifikacyjną. – Może mi pani zaufać.
- Ręczę za nią! – krzyknęła Danielle przypominając o sobie.
- Dzięki – szepnęłam do niej.
- Cóż. Jeśli tylko jesteś trochę bardziej pracowita od swojego chłoptasia… przyjdź tutaj jutro, powiem ci co masz robić – Beatrice znów uśmiechnęła się do mnie ledwo unosząc kąciki ust i odwróciła się w stronę zespołu, który utworzył coś na kształt ludzkiej kanapki podczas naszej rozmowy, kładąc się jeden na drugim. – No chyba sobie żartujecie!